czwartek, 11 kwietnia 2013

Drugi

*Oczami Justina*
Wszedłem do samolotu. Myśląc o tym że czekają mnie jakieś 10 godzin w samotności, od razu odechciewało mi się żyć. Zacząłem szukać swojego miejsca. Nagle dostrzegłem bardzo ładną brunetkę. Jej piwne oczy i długie brązowe włosy od razu przyciągnęły mój wzrok. Okazało się że mam miejsce obok  niej. Nie powiem ucieszyło mnie to. Modliłem się tylko żeby nie była pusta jak większość dziewczyn teraz. Usiadłem obok niej. Nagle zaczęła przeglądać się w telefonie i jej wzrok zatrzymał się jak by  na moim odbici w nim. Uśmiechnąłem sie by zobaczyć czy moja podejrzenia są słuszne. Zgadłem! Dziewczyna się zawstydziła. Więc zdjąłem okulary i spytałem
- Mam wrażenie czy mi się przyglądasz? - powiedziałem zalotnie, na co ona zrumieniła się
- P-przepraszam - powiedziała zawstydzona a jej poliki pokryły się różem.
- Nie ma za co - powiedziałem z uśmiechem - Jestem Justin - powiedziałem wyciągając rękę w jej stronę by nie był już tak zawstydzona i by w końcu poznać jej imię.
- Ania miło mi - powiedziała podając mi rękę.
- Ania ładne imię - powiedziałem i zacząłem rozmowę. W jej czasie walnąłem głupotę i wszedłem na niezręczny temat jej rodziny. Zrobiło mi się głupio i zmieniłem temat. Pogadaliśmy chwile po czy samolot zaczął startować. Widać było po niej przerażenie. Unieśliśmy się na odpowiednią wysokość i można było się rozpiąć
- W końcu - powiedziała z ulgą. Jej ciało się rozluźniło.
- Co pierwszy raz lecisz ? - powiedziałem zagryzając dolną wargę.
- Tak... no i troche sie boje - powiedziała z nierównym oddechem
- Jestem tuż obok. Jak by coś się działo to mów - powiedziałem aby w końcu się rozluźniła i żeby poczuła się bezpiecznie
- A więc jesteś skazany na mnie ok. 10 godzin - powiedziała zaplatając ręce na piersiach
- Cieszy mnie to - powiedziałem zadziornie a ona zrobiła się czerwona jak burak
- Zawstydzasz mnie - powiedziała
- Widzę - powiedziałem ze śmiechem w glosie
- Ha ha ha - zaśmiała się sarkastycznie. Wyjęła słuchawki z kieszeni - nie pogniewasz się jeśli posłucham sobie muzyki na jedną słuchawkę? - zapytał podłączając słuchawki do IPhone'a
- Nie skąd że. A czego słuchasz ?
- Na pewno nie w twoim guście - powiedziała  przeszukując bibliotekę muzyczną w swoim telefonie
- Oj skąd wiesz nie znasz mnie w cale - powiedziałem szturchając ja lekko po koleżeńsku barkiem o bark
- A więc między innymi Boys II Men, Usher, Lil Twist, Ewelina Lisowska...
- Stop - powiedziałem - To niby nie mój gust? - zaśmiałem - to są moi ukochani wykonawcy słonko - zarumieniła się ale jednocześnie uśmiechnęła się od ucha do ucha - często się rumienisz
- Taki mój urok - wymamrotała - Chcesz jedną słuchawkę ? - zapytała podając mi ją
- Z miła chęcią. - powiedziałem odbierając ją i wkładając do ucha. Ania łączyła Eweline Lisowską "W Stronę słońca" i parę innych piosenek. Chciałem przełamać ciszę i zapytałem
- Aniu mogę wiedzieć z jakiej miejscowości pochodzisz?
- Jestem z Legionowa..- powiedziała od niechcenia. Chyba nie miała ochoty rozmawiać o tym - A ty? Urodziłeś sie w Stanach czy w Polsce ?
- Ja? Urodziłem się w Kanadzie. - odpowiedziałem dumnie. Zawsze kochałem mówić, że jestem z Kanady
- Poczekaj bo nie rozumiem - powiedziała z miną zmieszania, wyjmując słuchawkę z ucha - Jesteś z Kanady, twoja mama mieszka w Polsce a tata w Stanach... Nie rozumiem - powiedziała siadając głębiej w siedzeniu
- Moi oboje rodzice urodzili się w Kanadzie. Moi jedni dziadkowie pochodzili z Polski a drudzy z Kanaday. Kiedy mój ojciec poszedł do więzienia - powiedziałem uciszając głos - moja mama wyprowadziła się do polski, do mojego ojczyma. Kiedy mój ojciec wyszedł z pierdla postanowił przeprowadzić sie do nowego Yorku by zacząć od nowa.... - oblizałem usta i zacisnąłem je.

*mój punkt widzenia*
Kiedy powiedział o jego ojcu poczułam, że on chyba nie za bardzo che rozmawiać na jego temat. Zaczęłam wiercić się w fotelu, chcąc zadać jedne pytanie. W końcu nie wytrzymałam i zapytałam
- Dlaczego twój tata poszedł siedzieć? - zapytałam nieśmiało dodając po chwili - jeśli nie chcesz to nie mów.
- Nie no spoko - zagryzł wargę - Kiedy byłem mały, mój tata potrącił kobietę.... - zaciąłem się - Zasnął za kierownicą...  - chłopak  spuścił głowę. poklepałam go po plecach - Ej skoro ty już wiesz o mnie sporo, to ja też chce coś wiedzieć o tobie. - w tym momencie moje ciało się spięło
- Dobrze ... - powiedziałam biorąc głęboki oddech i wbijając paznokcie w boki fotela - A więc moja mama nigdy nie był, normalną matką - powiedziałam no pół wdechu - Zawsze mnie była i wyzywała. Dosłownie za wszystko. Za źle pościelone łóżko  źle postawione buty w przedpokoju - zatrzymałam się na chwile by sie nie rozpłakać. Wzięłam głęboki oddech -  Wyzywała mnie... Byłam kurwą, pizdą, szmatą, zawsze jak wracała z pracy zaczynało się piekło . A ojciec... Ojca nigdy nie było. Był pracoholikiem. Co weekend był na służbie. Matka wtedy mogła mnie katować - powiedziałam łamiącym się głosem. Wtedy łza spłynęła mi po policzku.
- Przepraszam - przytuliwszy mnie - nie powinienem pytać. - powiedział
- Nie twoja wina. - powiedziałam puszczając się z uścisku - nie wiedziałeś. Też mogłam nie pytać
Zapadła cisza. Justinowi było głupio, mi z resztą też.
- Nie potrzebnie zacząłem temat - wymamrotał
- Nie no ok - powiedziałam z lekkim uśmiechem 

- A masz jakieś pasje? - zapytał chcąc rozmawiać dalej
- Mam. Tańczę od 3 roku życia.
- Czyli 13 lat ? - zapytał ze zdziwieniem podnosząc brwi
- Tak - uśmiechnęłam się szeroko pokazując mój aparat na zębach -  13 lat. A ty masz jakieś pasje ?
- Mam. Śpiewam i gram.
- Na czym grasz? - zapytałam zaciekawiona. Uwielbiałam chłopaków którzy grali na gitarze i pianinie.
- Na gitarze, perkusji, pianinie, trąbce.
- Wow - powiedziałam - Szacunek. Uczyłeś się czegoś sam ze wszystkiego pobierałeś lekcje.
- Tu muszę Cię zmartwić - powiedział z uśmiechem - Wszystkiego nauczyłem się sam.
- Naprawdę? -  nie dowierzałam mu
- Naprawdę - uśmiechnął sie
- Zazdroszczę... - powiedziałam
- Czego?
- Zawsze chciałam nauczyć sie grać przynajmniej na gitarze ale nigdy nie mogłam.
- Mogę cię nauczyć - powiedział z łobuziarskim uśmiechem - Jeśli tylko nadal chcesz.
- Chętnie, ale na razie muszę szkoli angielski. Niby dobrze mówię ale nie wystarczająco
- Zawsze służę pomocą
Uśmiechnęłam się do niego - Jakoś bardzo chcesz mi pomóc w nauce... - zaplotłam ręce na piersiach -Co ty kombinujesz ? - zapytałam z uśmiechem
- Nic, ja po prostu lobię pomagać ludziom w potrzebie -zaśmiał się
- Taaa - również zaczęłam się śmiać.
Zachciało mi się spać. Założyłam obie słuchawki i jakoś przysnęłam. Obudziłam się po jakiś 4 godzinach  na kolanach Justina, on również spał

* Oczami Justina*

Zapała chwila ciszy. Wyjąłem IPhone i sprawdziłem godzinę  i parę innych rzeczy. Zanim się spostrzegłem Ania już spała. Pomyślałem że będzie jej  nie wygodnie, więc delikatnie płożyłem jej głowę na moich udach. Podkuliłem jej nogi i przykryłem swoją kurtką.  Wyglądała tak słodko i niewinnie. Była idealna. Była twarda mimo tego ile już przeżyła. Szkoda, że NY czekała na mnie Alyson - moja dziewczyna. Co prawda Alyson była ze mną dla kasy, a nie dlatego kim jestem. Słuchaliśmy zupełni innej muzyki. Nie miała żadnych zainteresowań oprócz zakupów. Ona była samolubna, nigdy nie obchodziło jej co ja myśle i co ja mam do powiedzenia. Może dlatego spodobała mi sie Ania. Była zupełnie inna niż on.; Pogłaskałem ja po głowie, rozdzielając palcami jej przepięknie kasztanowe włosy. Sam oparłem się o okno i zasnąłem. Obudziłem sie i zauważyłem że nie ma Ani. Zacząłem rozglądać sie po pokładzie. Zauważyłem że właśnie wraca.

- nie spisz już ? - spytała 
- nie... Gdzie byłaś ? 
- musiałam iść do toalety.
- już sie bałam że sie przesiadłaś - powiedziałem z uśmiechem 
- nie no co ty - usiadła na swoje miejsce - słuchaj jestem wścipską dziewczną dlatego też chciałam zapytać co oznaczają twoje tatuaże ? - zapytała pokazując na moje rzymskie litery na prawym barku oraz na dwa tatuaże na prawej ręce : słowo "Believe" na przy zgięciu oraz na sowe na przedramienu 
-  Nie jesteś wścipska - powiedziałem z uśmiechem - te cyfry to data urodzin mojej mamy. Sowa oznacza mądrość. Oznacza dla mnie że tata po wyjściu z więzienia wziął sie w garść i stanął na nogi, a słowo Bielebe to po porostu Uwierz. Bo moim motto jest "Never Say Never and Believe it" - powiedziałem jej pokazując przy opisywanie każdy tatuaż. 
- Mądre słowa. - ziewneła - jak sie nie obrazisz to pójdę spać - powiedziała - moge znowu użyczyć sobie twoich nóg jako poduszki ? 
- Jasne - uśmiechnąłem sie, klepiac sie po udzie - kładź sie. 
Ania zaspana położyła głowę na moich udach a ja przykryłem ją moją kurtką. Chwile popatrzyłem na jej słodkie różowe policzki i ciemne rzęsy i sam zasnąłem. 
Obódził nas głos pilota z informacji o zacięcie pasów bo zaraz lądujemy. Właśnie oświeciło mnie, że mój czas na sam na sam z nią się skończył. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz