wtorek, 30 kwietnia 2013

Ósmy

- Ania miło mi - powiedziałam podając mu rękę
- Słuchaj nigdy wcześniej cię tu nie widziałem. Przyjechałaś na wakacje?
- Nie - powiedziałam śmiejąc - przyjechałam na stałe.
- Do babci ?
- Nie. Do cioci.
- Aaaaaa... I jak podobał ci się widok z balkonu - powiedział zalotnie podnosząc brwi
- hahaha nie no niezły - powiedziałam śmiejąc się - a twój widok ?
- Mega. Słuchaj może podasz mi swój numer telefonu i pójdziemy gdzieś razem ?
- no nie wiem, nie wiem. Nie mam ochoty na randki..
- Oj no proszę - powiedział słodkim głosem - to nie musi być randka. To może być spotkanie dwóch podglądaczy
- Ja nie jestem podglądaczką !!
- dobrze dobrze niech będzie. To jak dasz mi numer?
- Nie wiem.
- To może wybierzmy się teraz do kina albo na spacer? Co ty na to?
-  nie znam cie...
- To poznasz. - uśmiechnął sie do mnie. - to zaproś mnie przynajmniej na facebook'u. popiszemy i może tedy gdzieś pójdziemy.
- Ok - otworzyłam fb w telefonie - Podaj nazwisko ..
- Ross Lynch
- Ok. już
To idę napisać. Rozeszliśmy się do domów. Cały czas po głowie chodziła mi myśl że on ma dziewczynę. Po za tym chyba się obraził. Nawet na głupiego SMS'a nie odpisał. No cóż. Chodziłam po domu bez celu. Oglądałam TV i robiłam wiele innych rzeczy. Zrobił się wieczór. A on nadal nie odpisał. Usiadłam przed lustrem. Związałam włosy i zmylam makijaż. Zobaczyłam swoją szramę na prawym policzku. Przypomniałam sobie jak to wszystko się zaczęło. Tamten dzień kiedy rzuciła we mnie szklanką tylko dlatego, że powiedziałam że chce być kimś a nie tylko służąca w domu. Walczyłam o swoją pasje. Kiedy tak siedziałam zaczął dzwonić mój telefon. Dzwonił Justin
- Hej - powiedział - przepraszam, że nie odpisałem ale miałem sporo roboty.
- Hej. Myślałam, że się na mnie obraziłeś.
- Nie no co ty! Niby za co?
- Za to że sie nie pożegnałam i w ogóle.
- Ja nie obrażam się za takie głupoty.
- To dobrze.
- Słuchaj został nam jedynie dwa tygodnie wakacji
- Tak wiem...
- Do której szkoły idziesz?
- Do rejonowej. A ty do której chodzisz?
- Ja też. Czyli widzimy się tez w szkole. - powiedział ze śmiechem
- Jak ty to zrobiłeś ?
- Ale co ?
- Spotkaliśmy się w samolocie, mieszkamy obok siebie i chodzimy do jednej szkoły.
- A co to źle ?
- Nie! tylko to troche dziwne
- Zależy dla kogo - powiedział żartobliwie
Rozmawialiśmy jeszcze troche. Gadaliśmy i spotykaliśmy się dzień w dzień. Jakieś dwa dni przed końcem wakacji Justin zaprosił mnie do siebie ale powiedział żebym ubrała na siebie górę od kostiumu. Co on kombinuje? Bitwa wodna czy co? Dobra zobaczymy. Zrobiłam tak jak prosił. Założyłam do miętowej góry od kostium, pastelowe różowe szorty i pastelową żółtą koszulkę z odkrytym ramieniem. Jeszcze nigdy u nie go nie byłam. Jedynie wiedziałam gdzie mieszka. Poszłam do niego. Kazała mi wejść na ogródek. Weszłam. Nikogo nie było. Położyłam komórkę na stole który stał na tarasie. Rozglądałam się za Justin'em.
- Justin? -W ten nagle dostałam balonem z wodą po głowie - JUSTIN !!!
Usłyszałam śmiech nad sobą, zobaczyłam Justina w oknie z kolejnym balonem w ręku.
- Za co to ? - spytałam
- Za nic. Dla zabawy. Poczekaj zejdę do ciebie.
Zniknął. Zobaczyłam wąż ogrodowy leżący obok jednej z choinek zasadzonych u niego na ogródku , podbiegłam,okręciłam wodę i czekałam z nim w ręku na Justina. Gdy tylko wyłonił się za ściany, nacisnęłam spust pistoletu i w stronę Justina polała się woda pod dość dużym ciśnieniem
- MAM CIE !! - Krzyknęłam i wykonałam taniec zwycięstwa. Uśmiechnął się do mnie i rzucił mnie kolejnym balonem. Spojrzałam się na niego i zaczęłam gonić go. Nagle złapał mnie w objęcia od tylu i próbował odebrać wąż. Obróciłam się przodem do niego upuszczając go. Nasze spojrzenia spotkały się  Oboje przestaliśmy się śmiać i staliśmy w swoich objęciach. Gdy nagle wyrwałam się i powiedziała
- Skąd pomysł na bitwę wodną ?
- Jakoś tak. Chciałem się pobawić jak małe dziecko.
- Fajnie było.
- Mam lody w zamrażarce, przynieść ?
- Oj tak. Fajnie by było gdyby to był mięta z czekoladą ale ty pewnie takich nie jadasz.
- Tak się składa że to moje ulubione. - zniknął w drzwiach na tarasie.
Usiadłam na trawie. Co to było? To nasze długie spojrzenie. To było magiczne. Skończ!! On ma dziewczynę! Wstałam po telefon i wróciłam na słonce. Byłam cała przemoczona.

*Oczami Justina*

Kiedy dostała balonem wydarła się wniebogłosy. Nie powiem to było zabawne. Zacząłem się śmiać.
- Za co to? - spytała zdziwiona i lekko wściekła
- Za nic. Dal zabawy. Poczekaj zejdę do ciebie.
Zszedłem na dół. Zostawiłem telefon, wziąłem ze sobą jeszcze jednego balona z wodą. Wyszedłem frontowymi drzwiami. Kiedy wyszedłem za rogu zobaczyłem Anie z wężem ogrodowym. Pociągnęła za spust i dostałem litrami lodowatej wody! Przemoczyła mnie od suchej nitki.
- MAM CIE !! - Krzyknęła i wykonała swój taniec zwycięstwa. Uśmiechnąłem się do niej i rzuciłem za kare w nią jeszcze jednym balonem. Spojrzała na mnie ze złością i zaczęła mnie gonić. Nagle role się odwróciły  złapałem ją od tyłu i próbowałem jej odebrać węża aby nie oblała mnie jeszcze raz. Obróciła się twarzą do mnie upuszczając go. Nasze spojrzenia spotkały się. Miałem ochotce ją wtedy pocałować. Gdy nagle wyrwała sie :
- Skąd pomysł na bitwę wodną ?
- Jakoś tak. Chciałem się pobawić jak małe dziecko.
- Fajnie było.
- Mam lody w zamrażarce, przynieść ?
- Oj tak. Fajnie by było gdyby to był mięta z czekoladą ale ty pewnie takich nie jadasz.
- Tak się składa że to moje ulubione - powiedziałem wchodząc co mieszkanie przez taras.
Poszedłem do kuchni, oparłem się rękami o blat. Co się stało? Ta chwila. Co to było? Już dawno nie czułem tego co kiedyś. Miłość? Ale czy to możliwe? Nie wiem... Co zrobić? Skąd mam wiedzieć czy to miłość? Przecież to moja przyjaciółka.. Trudno nie wie i się chyba nie dowiem. Nałożyłem na po porcji naszych ulubionych lodów. Poszedłem do niej. Stanąłem w drzwiach, nie widziała mnie. Jej mokre włosy lekko połyskiwały w dużym słońcu. Podniosła głowę a ja ruszyłem w jej stronę.
- Co ty tak w tym telefonie piszesz?
- Pisze z takim chłopakiem. Z moim sąsiadem. - powiedziała uśmiechając się - Od tygodnia próbuje wyciągnąć mnie do kina.
- Powinnaś iść - powiedziałem, podając jej lody i siadając naprzeciwko jej .
- Tak sadzisz ? - spytała się z niedowierzaniem
- Tak. Cały czas spędzamy razem, może powinnaś poznać innych ludzi. - spojrzała się na mnie
- Wiesz co to ja może lepiej sobie już pójdę. - powiedziała stawiając miskę
- Nie !! Czemu?
-  Z twojej wypowiedzi wyszło, że za dużo czasu razem spędzamy...
- Nie !! Nie o to mi chodziło - zacząłem się szybko tłumaczyć - chodziło mi to  że powinnaś pójść i się rozerwać. Poznać innych. Nic nie powiedział tylko wzięła z powrotem miseczkę i zjadła swoje lody.
- Boje sie - powiedziała cicho
- Czego się boisz? - spytałem
- Nie chce się z nim spotkać sam na sam.. Boje sie..
- Dlaczego ? Czego się boisz...
- Po prostu boje...
- Powiedz mi.
- Mogę ci zaufać? - spytała bawiąc się łyżeczką.
- Oczywiście.
- nie powiesz nikomu i zostawisz to tylko dla siebie.
- Oczywiście. - powiedziałem próbując spojrzeć jej w oczy, ale ona cały czas patrzyła w dół. Chciała mi powiedzieć coś poważnego. Przysunąłem się do jej.
- Boje się bo... - zapowietrzyłam sie - dwa lata temu... Miałam 14 lat. Mój kolega z którym była jeszcze bliżej niż z tobą, zabrała mnie na dyskotekę szkolną.... To był dres... Kryminalista.. Tylko ja tego nie widziałam. Byłam nim  zauroczona.. Zgodziła się pójść z nim na dyskotekę .. - zapowietrzyła się  zagryzła dolną wargę. Podałem jej rękę. Widziałem, że to było dla niej trudne - Nie myślałam, ze może mi się coś stać... Kiedy wychodziłam z szkoły, ktoś złapał mnie z tyłu. Nie miałam jak się obronić. Zaciągnął mnie do jednego z garażów które były przy szkole. Był tylko on... Ale ja nie miałam się jak bronić... - łzy zaczął lecieć jej samo czynie - kiedy zaczął ściągać ze mnie sukienkę zobaczyłam że obok mnie stała mała butelka z kwasem... Wzięłam ją i polałam mu nogi.. Udało mi się uciec.. Uciekłam mu... Wróciłam do domu z sukienką w ręku i dostałam jeszcze od mamy, że sie spóźniłam - nie wytrzymałem i przytuliłem się do niej.
Nie mogłem uwierzyć to co mi powiedziała. Nie dziwie się teraz, że się boi. Dzięki temu zacząłem rozumieć, że to nie tylko przyjaźń
- Cii - powiedziałem przytulając ją z całej siły - Jestem tu. Nie pozwolę by coś ci się tu stało. Obiecuje...

3 komentarze: