sobota, 13 kwietnia 2013

Trzeci

*mój punk widzenia*
Obudził mnie głos pilota. Wstałam zaspana i zapięłam pasy. W tedy uświadomiłam sobie że lądujemy. Moje ciało się spięło. Przeraziłam się. Justin chciał mnie uspokoić i złapał mnie za rękę i spojrzał na mnie wzrokiem " Jestem tuż obok". Mój żołądek zrobił fikołka. Nie wiem czy dla tego że lądowaliśmy czy dlatego że najprzystojniejszy chłopak jakiego widziałam w życiu właśnie trzymał mnie za rękę. Wylądowaliśmy
- Jesteśmy na ziemi - powiedział - możesz mnie już puścić - uśmiechnął - nie żeby mi to przeszkadzało czy coś
- A no tak - ocknęłam się - przeprasza- powiedziałam wstydliwie
- Dobra musimy wychodzić. - powiedział
- Ok - wzięłam kurtkę i podałam mu ją - To chyba twoje ?
- No tak. Chodźmy.
Wyszliśmy z samolotu i czekaliśmy na bagaże
- Słuchaj - powiedział - podasz mi swój numer? - zapytał
- Jasne ale ja mam tylko polski numer - powiedziałam wyjmując telefon - to może podasz ty mi swój i jak już założę sobie amerykański numer to do ciebie napisze ? -zapytałam machając telefonem
- Może być - podał mi swój numer - Kurde ojciec mnie nie odbierze z lotnisk...
- Jak to ? - zapytałam zdziwiona
- Normalnie. Nie może nie wiem czemu... - Podrapał się po tyle głowy a drugą rękę wsadził do kieszeni
- Gdybyś jechał na Hight Street to byśmy jechać razem. Po mnie też nikt nie wyjedzie.
- Ty se żarty robisz ?- powiedział drwiąc - mieszkam na Charles street czyli ulice dale
- Naprawdę ? - powiedziałam ciesząc się
- Czyli mam nową sąsiadkę
- Tak jak - zapytałam czerwieniąc się - jedziemy razem ?
- Z miłą chęcią

*oczami Justin'a*

Ucieszyłem się w duchu wiedząc że mieszka tak blisko mnie i że spędzę z nią jeszcze dobre bite 40 min  jak i  nie więcej. Zabraliśmy bagaże i wyszliśmy z lotniska. Czekaliśmy na taksówkę, kiedy ona wymamrotała :
- A ty nie masz mnie już dosyć ?- zapytała cicho
- Nie. Skąd to pytanie ?!- odpowiedziałem szybko
- Męczysz się ze mną już ponad 10 godzin. Nie masz mnie dosyć ? - zapytała chcąc usłyszeć prawdziwą odpowiedź
- Mam. Po prostu marze o tym byś się w końcu ode mnie odpierdoliła - powiedziałem sarkastycznie ale ona chyba tego nie wyczuła i spuściła głowę - Ej młoda ale to był sarkazm... To był tylko głupi żart - objąłem ją ranienie - Nie smuć się.
-Ok - powiedziała spokojnie podnosząc głowę. uśmiechnąłem się do niej
- Jestem skazany na ciebie jeszcze ok. godziny ale sie z tego ciesze - powiedziałem zagryzając wargę.
Cały ten czas chodziło mi po głowie, że mam dziewczynę i powinienem się ogarnąć ale ona był zbyt słodka i seksowna. Była również mądra i zabawna, a jej poliki pokrywając sie różem doprowadzały mnie do szaleństwa. Czy to możliwe że tak szybko spodobała mi się ?nie... ja już mam swoją jedyną  Alyson. Wysoką blondynkę o niebieskich oczach. Co z tego... Nic po za statusem społecznym mnie z nią tak naprawdę chyba nie łączyło. A Ania? Słuchaliśmy tej samej muzyki, mieliśmy podobne zainteresowania i ona nie była zarozumiała. Po za tym jej historia, to ile przeżyła... Ona mnie rozumie. Wtedy tysiące myśli kłębiło mi się w głowie, nie mogłem ich ogarnąć.; Mieliśmy pierwszą połowę wakacji :
- Co robisz do końca wakacji ? - zapytała nieśmiało
- Nic. Nie mam planów - pomyślałem że przecież Alyson wyjechała z rodzicami na Hawaje, a mój tata nie mógł opuszczać jeszcze stanu.
- A może pomógł byś mi się za klimatyzować i w ogóle. - zapytała ze spuszczoną głową
- Spoko - uśmiechnąłem się w przestrzeń - nie ma sprawy. Z miłą chęcią.
- Była bym wdzięczna - spojrzała na mnie
- Nie ma sprawy - powtórzyłem
Podjechała taksówka. Spakowaliśmy walizki do bagażnika i pojechaliśmy. Siedziałem zamyślony co ja mam z tym wszystkim zrobić.Powiedzieć Ani o Alyson ? Czy darować sobie na razie? Postanowiłem sobie darować.

*mój punkt widzenia*

Justin siedział cicho w taksówce. Nie wiedziałam czy powiedziałam coś nie tak... chyba nie... no cóż chłopaków nigdy nie rozgryzę. Całe moje myśli zajmowało to co robię jak zobaczę ciotkę i Fredo*. Prawie całą drogę milczeliśmy, nagle Jus przerwał tę niezręczną cisze :
- Już zaraz będziemy na miejscu.
- Naprawdę? Denerwuje się - przygryzłam wargę
- Czego ?
- Nigdy nie widziałam ciotki - powiedziałam bawiąc sie palcami - Znaczy może jak miałam lat 5 ale nic z tego nie pamiętam.
- Będzie dobrze - powiedział i dotknął mojego ramienia
- Też tak myślę. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. - Słuchaj mam pytanie.
- Tak ?
- Co jutro robisz?
- Nic a co ?
- Chce żeby ktoś ze mną pojechał po nowy numer. Musze mieć go jak najszybciej.
- Spoko nie ma sprawy - powiedział po czym wyjrzał za okno - Jesteśmy na miejscu. z tego co mi mówiłaś to ten dom - pokazał na mały kremowy domek. Skromy ale piękny.
- Czas poznać swoją rodzinę. - powiedziałam wysiadają z taksówki.
Wzięłam walizkę. A Justin zaczął iść do domu, gdy nagle przypomniałam sobie 
- Justin poczekaj!! - krzyknęłam w stronę chłopaka który odchodził z torbą. Podbiegłam do niego.
- Tak ? - odwrócił się
- Znam twój adres, wiek i imię ale nie znam nazwiska.
- Bieber - uśmiechnął - Justin Bieber
Uśmiechnęłam się do niego i pożegnałam. Wróciłam po walizkę. Poszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi otworzyła mi kobieta ok. 60 lat
- Ciocia ?! - powiedziałam

Fredo - syn ciotki ma ok . 25 lat :)

4 komentarze:

  1. fajnie piszesz :)

    Justin w tym opowiadaniu jest sławny?

    ja też piszę opowiadanie, może się spodoba,
    zapraszam :**
    http://eefiil.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ♥
      Nie :P On jest zwykłym nastolatkiem :D

      Usuń
  2. Świetne, świetne i jeszcze raz świetne.
    Jeżeli nie sprawi to problemu, mam pytanie.
    Teraz, jesteś w Anglii?

    OdpowiedzUsuń