sobota, 25 maja 2013

Dwunasty

Resztę dnia spędziłam z chłopakami. Nie widziałam Justina. Skończyłam lekcje i nie chciała prosić go by nie odprowadzał. Nie wiedziałam czy już skończył lekcje. Szłam sama ze słuchawkami w uszach. Nagle ktoś zasłonił mi oczy. W pierwszym momencie się przestraszyłam ale potem znowu widziałam i zobaczyłam jak przede mnie idzie Ross.
- Przestraszyłeś mnie..
- Przepraszam nie chciałem. Idziesz do domu ?
- Tak. Musze zrobić lekcje i w ogóle.
- Widziałem Cię dziś w szkole. Nie byłem pewien czy to ty. Stałaś na papierosie z Leo i Ryan'em
- Tak to ja.
- Ej to może teraz gdzieś pójdziemy.
- Przepraszam cię ale nie mogę.
- No ok. Weź opowiadaj jak ci się tu żyje.
Gadaliśmy przez całą drogę. Pod moim domem staliśmy jeszcze z 10 min.Weszłam do domu. Zrobiłam obiad dla mnie i dla cioci. Poszłam na górę, zrobiłam lekcje i wróciła ciocia.
- Hej Aniu ! - krzyknęła z dołu. Zbiegłam do niej.
- Hej ciociu ! - przywitałam się z nią i poszłyśmy do kuchni. Odgrzałam jej i sobie obiad. usiadłyśmy do stołu.
- Jak tam w szkole?
- Nawet fajnie. Pamiętasz tego Christiana o którym ci opowiadałam - przytaknęła głową - No to właśnie chodzę z nim do klasy.
- Cieszę się.
Jadłyśmy i rozmawiałyśmy. Z ciocią obiad to co innego. W domu musiałam jeść na siłę i w samotności. Nikt na mnie nie czekał. A ciocia? Nie zmusza mnie do niczego. Rozmawia ze mną przez cały obiad. Naprawdę czułam tam się lepiej niż w domu. Po obiedzie pozmywałam i sprzątnęłam z nią całe mieszkanie. Skończyłyśmy ok. 20. Poszłam na górę. Wykąpałam się i przeprałam w piżamę. Położyłam się na łóżku i słuchałam muzyki. "Dlaczego nie widziałam cały dzień Jus'a??" to pytanie dręczyło mnie. Ciocia weszła do pokoju.
- Aniu. Nie śpiesz się jutro, ja nie idę do pracy i zrobię obiad.
- Dobrze ciociu.
- Kolorowych snów słonko.
- Wzajemnie.
Wyszła z pokoju. Spakowałam torbę i położyłam się ze słuchawkami pod kołdrą. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

*oczami Justina*
Kiedy odciągnęła mnie od stolika, kurwiła mnie.
- Czemu mnie odciągnęłaś ?
- Nie będziesz siedział z tymi idiotami .
- Idiotką to ty chyba jesteś.
- Że co proszę?
- Dobrze słyszałaś. To moi przyjaciele a nie idioci!
- Nawet ta pusta laka ?
- Ania nie jest pustą laką ?! Jest bardzo inteligentną i wyrozumiałą dziewczyną.... Nie to co ty..
- Oj Justin, Justin - podeszła do mnie tak blisko że nasze klatki piersiowe prawie się stykały- chyba zapomniałeś, że znam twoją tajemnicę... Mam ci przypomnieć o twoim ojcu albo o Marii? Jeśli nie chcesz aby cała szkoła wiedziała o twojej przeszłości to szanuj mnie! Jesteś mój! Rozumiesz to ?! A więc zamknij te swoją przystojną buźkę i idziemy do Niala.
Zamilkłem. Poszedłem grzecznie za nią do stołu. Byłem tak wściekły, że nie gadałem z nikim. Miałem ochotę z nią zerwać i zakończyć te znajomość. Nie mogłem..
Cały dzień chodziłem z Alyson.. Nie widziałem Ani...
Wracałem sam domu. Wyjąłem z tylej kieszeni paczkę fajek. Wziąłem jednego i odpaliłem. Wypaliłem go i stres odszedł na chwilę.
- A to suka - powiedziałem po nosem tak aby nikt tego nie usłyszał.
Doszedłem do domu.  Minąłem sie z ojcem
- Gdzie idziesz?- zapytałem przepuszczając go w drzwiach
- Musze się z kimś spotkać - zatrzymał się na schodach - Paliłeś ?
- Tak...
- Co się stało?
- Nic.... Alysno
- Nie mów więcej..
Poszedł. Wszedłem do domu tak wściekły. Miałem ochotę coś rozpierdolić. Chciałem napisać do Ani ale pomyśałem, ze tylko się na niej niepotrzebnie wyżyje. Ona na to nie zasługiwała. Usiadłem na łóżku. Zadzwonił telefon:
- halo...
- Siema tu Christian idziesz na skatepark??
- Sory ale nie mam ochoty...
- co sie stało?
- nic... Po prostu nie chce mi sie .
- No spoko.
Zostawiłem telefon na stole i poszedłem do garażu popracować nad swoim motorem. Skończyłem ok.22. Byłem wykończony i położyłem sie spać.

~*~*~*~* Piątek *~*~*~*

*mój punkt widzenia*
Minął pierwszy tydzień szkoły. Było nawet spoko. Nie spędzałam czasu tyle czasu z Justinem co w wakacje ale dzień w dzień pisaliśmy ze sobą. Mam wrażenie jak bym się od niego uzależniła. Zbliżyłam się za to do Leo oraz Rossa i jego dziewczyny Jenny. On jest super. Naprawdę miła a co najlepsze mówi po Polsku. Tego dnia odprowadzała mnie Leo.
- Z kim idziesz na bal ?
- Na jaki bal?
- Co roku na koniec września mamy bal maskowy. Za dwa tygodnie nasza sala gimnastyczna zmieni się w wielką sale balową. To z kim idziesz?
- Nie wiem... Pierwsze słyszę..
- Może pójdziesz ze mną ?
- Serio? - Zdziwiło mnie to. Pierwszą myśl jaką miałam mnie taka że może pójdę z Justinem, ale potem.. gdyby chciał ze mną iść to by już mnie poprosił
- No tak ale jeśli nie chcesz ze mną....
- Z miął chęcią pójdę. - uśmiechnęłam się do niego. Doszliśmy do mnie.
- Może dziś.. pójdziemy na wesołe miasteczko? Na...
- Na randkę?
- Tak...
- Ok. Chętnie się z tobą umówię.
- To przyjdę po ciebie o 18 ok?
- Oczywiście.
Pożegnałem się z nim. Weszłam do domu, zrobiłam lekcje i obiad. Zadzwoniłam do Jenny.
- Halo?
- Jenny? Słuchaj potrzebuje twojej pomocy..
- Co się stało ?
- umówiłam się na randkę dziś z Leo i nie wiem w co się ubrać - rzuciłam się na łózko
- Przestraszyłaś mnie... Ok za ile mam być?
- Umówiłam się na 18 czyli za - spojrzałam na zegarek - 2 godziny.
- Będę za 5 min.
Rozłączyła się. Czy ja naprawdę umówiłam się na randkę ? Nigdy nie byłam na takiej prawdziwej randce. Nagle ktoś puka do drzwi.
- Jenny? Jak ona to zrobiła..
Zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi.
- Hej hej
- Jak ty to zrobiłaś ?
- Byłam u Rossa - Ross wychylił się jej za ramienia - nie gniewasz się że go ze sobą wzięłam.
- Nie. Wchodźcie -uśmiechnęłam się sama do siebie
Poszłyśmy na górę włączyłam muzyką. Siedziałyśmy z 30 min przed szafą i rozmyślałyśmy c założyć.
- Załóż cokolwiek - powiedział siedzący na łóżku Ross
- Cokolwiek !? - zirytowała się Jenny
- To moja pierwsza randka musze wyglądać oszałamiająco
- Ale ty nie musisz się zbytnio wysilać.
- Taaa. Mówi wysoka boldyna o zielonych oczach... Ideał każdego chłopaka
- Kurwa jesteś piękna !! -zaczęła mówić po polsku - Zrozum to. Chłopaki nie lubią kiedy dziewczyna tak mówi. Ale też nie przesadzaj w drugą stronę.
- Ale ja nie uważam się za bóstwo..
- Co wy mówicie - zapytał zdezorientowany Ross
- O niczym kotku - Jenny pocałowała go.
Po godzinie wybrałyśmy mój strój. Założyłam bardzo jasno niebieski jeansy, do nich luźną miętową koszulkę z wąsami i czarne vansy. Umyłam i wyprostowałam włosy. Zdążyłam tylko pomalować rzęsy i zrobić kreski kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kurde!! - krzyknęłam - Wyjdziecie tarasem ok ?
- Oczywiście - Jen pociągnęła z rękę Ross'a
Zdążyłam zabrać tylko telefon i zbiegliśmy na dół. Wypuściłam ich tarasem a sama wciągnęłam buty i wyszłam.
- Przepraszam że musiałeś czekać - przywitałam się z nim.
- Nic się nie stało.
Ciocia podjechała na podjazd. Wysiadła z samochodu.
- Hej Aniu. Gdzie idziesz?
- Hej Ciociu. Idę na spacer. Obiad masz w kuchni.
- Dziękuję kochana tylko nie wracaj za późno!
- Obiecuje.
Odeszliśmy.
- Czemu mówisz do niej ciociu?
- No bo ja mieszkam z ciocią.
- A gdzie twoi rodzice?
- W Polsce... - spuściłam głowę
- Nie chce to nie mów ale pamiętaj zawsze możesz pogadać..
- Nie to że nie chce ale jest to dla mnie ciężki temat
- Rozumiem.... Sam nie lubię podejmować zbytnio tematu mojej mamy... - spojrzałam się na niego - Zmarła jak miałem 10 lat. Pamiętam to jak dziś..  Kiedy wychodziłem  do szkoły była uśmiechnięta a kiedy wróciłem tata powiedział mi że odeszła... Cały świat mi się zawalił..
- Przykro mi.
- Tak bywa.. Ale teraz jest ok. Moja macocha jest nawet spoko..
- Ja mam oboje rodziców ale....
- Ale ? - zapytał delikatnie
- Wolałabym być sierotą..
- Czemu tak mówisz...
- Długa historia... kiedyś ci ją opowiem
- Dobrze. Doszliśmy na duże wesołe miasteczko. Tysiące lampek świecił w świeciły w szarówce. Był przepięknie.
- To jak na co masz wpierw ochotę?
Poszliśmy  na parę kolejek górskich kolejkę górską. Zjedliśmy watę cukrową a Leo wygrał dla mnie nawet małego misia. To był mega słodkie. Na koniec poszliśmy na diabelski młyn. Było już ciemno. Gwiazdy błyszczały niebie. Było tak słodko i romantycznie. Potem odprowadził mnie do domu.
- świetnie się bawiłam
- Ja też.
- Dziękuję za misia.
- Nie ma za co. Dziękuję że zgodziłaś się ze mną pójść. Dawno już nie czułem się tam wspaniale... Może dlatego że dawno już nie spotkałem takiej dziewczyny jak ty. Słuchaj wiem że znamy  się nie długo...Ale ja nie chce być tylko twoim kolegą z ławki. Chce spróbować...
Nie wiedziałam co powiedzieć. Zbliżyliśmy się do siebie patrząc sobie w oczy. Obijał mnie w pasie a ja swoje ręce położyłam na jego bicepsach. Jego usta zbliżyły się do moich i złoży na nich delikatny pocałunek. Zrobił to tak jak by całował lalkę z porcelany.

5 komentarzy: