piątek, 16 sierpnia 2013

Dwudziewsty Drugi

*oczami Justina*
Dlaczego ona to zrobiła? Co sie stało? Leżałem obok niej i nie spałem prawie całą noc. Nie dawało mi to spać. Musiało coś zajść po jej telefonie do mnie.... Może dlatego płakała jak przyszła i nie chciała zostać u mnie na noc? Nie wiem... Udało mi się przysnąć na godzinę po czym o 6 rano obudziła mnie Ania.
- Justin? Śpisz? - powiedziała siedząc przykryta do polowy kołdrą.
- Teraz już - przetarłem twarz i podniosłem się.
- Możemy już jechać ? - wymamrotała,
- Dziewczyno jest 6 rano... Nie wsiądę za kierownice ledwo przytomny. Nie spałem prawie całą noc - odburknąłem.
- Dobrze przeprasza..... - spuściła głowę i powoli zaczęła wychodzić z łóżka.
- Przeprasza... po prostu jestem strasznie nie wyspany.. - wstałem ledwo co żywy za nią.
- Dlaczego?
- Nie mogłem spać w nocy..
- Coś się stało?
- Stało.. Ale o tym za chwile.
- No dobrze.
- Chodź usiądź chce z tobą pogadać...
Zrzedła jej mina. Usiadła na łóżku bokiem do mnie.

*mój punkt widzenia*
- Chodź usiać chce pogadać....
Te słowa zmieszały mnie. Obciągnęłam rękawy w bluzie.  Usiadłam do niego bokiem.
- Ania...  Chciałem pogadać o tym co sie stało wczoraj....
- A dokładniej?
- Po twoim telefonie....- przełknął ślinę i oblizał usta - i o tym co się stało w łazience...
Zbladłam... Czyli wie o cięciu... I jak ja mu to wszystko wytłumaczę... Że to między innymi jego wina... Co ja miałam mu powiedzieć "Tak Justin pocięłam się przez Alyson i jej kolegów"..
-Nic sie nie stało w łazience.. - zaczęłam kłamać mu prosto w oczy.
- ANIA !! Jak nic sie nie stało?!.. Pocięłaś się - Uniósł się ale szybko się opanował. -  prosze cie... powiedz tylko dla czego.. -milczałam. patrzył się na mnie. po paru minutach zaczęłam mówić ...

*RETROSPEKCJA*
Rzuciłam słuchawką. Zaczęłam iść w stronę domu Justina. Odkąd wyszłam ze szkoły czułam się obserwowana, byłam w połowie drogi kiedy nagle ktoś przycisnął mi rękę do twarzy drugą oplótł ręce i ciało tak abym nie mogła się ruszy. Próbowałam się wyrwać ale bez skutecznie. Nagle usłyszałam znajmy głos. To była on... Alyson.
- Kogo ja tu widzę. - Zamarłam w bezruchu.  Przestałam się szarpać i już nawet nie próbowałam krzyczeć. -Czyżby to była nasza mała koleżaneczka Bieber'a ? - podeszła do mnie bliżej. z moich oczu zaczęły lecieć łzy z bólu. Chłopak który mnie obezwładniał by naprawdę bardzo silny i ściskał mnie tak mocno że ręce zaczynały mi drętwieć. - Już nie jesteś teraz taka harda ? Boisz się ?- uśmiechnęła się do mnie szyderczym uśmiechem.  - I dobrze - chłopak puścił moją twarz. Ona podniosła ręką mój podbródek -Słuchaj moja droga koleżanko. Odpierdol się od Justin'. Rozumiesz ?Nie wiem co jest między wami i może to lepiej dla ciebie ale jeśli jeszcze raz zobaczę was razem moja droga, nie wrócisz już do domu  rozumiesz? Ja się o to postaram... - odrzuciłam głowę z pod jej ręki- Justin jest moją zabawką i moją przepustką do lepszego świata nie twoją. Pogódź się z tym. Jeśli nie to przykro mi ale już nigdy nie wrócisz do siebie. Moi koledzy i ja tego dopilnujemy. - spojrzałam na ze wściekłością
- No spróbuj !! Jeśli Justin się o tym wszystkim  dowie, was już nie będzie. On jest dla mnie jak brat. Nie pozwoli Ci mnie skrzywdzić rozumiesz ?! - mówiłyam resztkami sił. Chłopak znowu zasłonił mi usta.
- Oj moja droga. On się niczego nie dowie. A jeśli tak to znikniesz bez żadnego śladu. - Zaplotła ręczę na piersiach.- Wychowałam się gdzieś gdzie nie było żadnych zasad. Alkohol i zioło to była podstawa. Nie znam słowa "nie".  Znam kogo trzeba by się ciebie pozbyć. Po za tym nie tylko na ciebie mam haka moja droga. A wiec skończmy na tym . Ty odpierdalasz się do Bieber'a a ja daje ci spokój. Nic się tu nie zdarzyło, nikt się  o tym nie dowie. Rozumiemy się ? - przytaknęłam jej bo chciałam już stamtąd  uciec jak najdalej. Odeszła. zniknęła. Poczułam ulgę. Puścił mnie. Upadłam na chwile na kolana. Byłam wykończona. Nagle podszedł do mnie jakiś chłopak. Ukucnął obok mnie
-EJ.. Wszystko w porządku?
- Tak... Tylko trochę mi słabo.
- Chodź wstań z ziemi. - wstał i wyciągnął rękę w moją stronę. Złapałam nią i podniosłam się z chodnika. - Gdzie mieszkasz?
- Nie daleko.
- Może lepiej cię zaprowadzę. nie powinnaś sama wracać.

*oczami  Justina*
Kiedy wysłuchałem tego co się stało byłem w wielkim szoku. nie sądziłem, że Alyson jest zdolna do takich rzeczy. Nie wiedziałem jak mam zereagować. Ania zaczęła płakąć. Wiadć było że ta sytuacja ją przerasta. Ale jednak po tym wszystkim przyszła do mnie. Czyli coś musi być na rzeczy. Nie przestarszyła się jej I przyszła do mnie. Postanowiłem to zakończyć. Napisałem do Alyson że chce się z nią spotkać dziś o 11.
- nie wierze że ona mogła coś takiego zrobić.... A to suka... To już koniec tego dobrego.
- chyba dostałam SMS'a. - wyciągnęła telefon z kieszeni. - To kwiatek. Przeprasza że pisze o tej godzinie ale z 2 godzinki ma wolny czas i chce iść ze mną na kawę i śniadanie.- zablokowała ekran i rzuciła telefon na łóżku.
- i co idziesz ?
- nie wiem. Niby sie z nim dawno nie widziałam ale... Boje sie..
- nic ci sie nie stanie. Obiecuje ci to tu i teraz. Idzie do kawiarni gdzie pracuje Chrostian. On sie tobą zaopiekuje na odległość.
- tak myślisz?
- tak! Leć a ja odpowiem wszystko Christianowi. Wszystko będzie dobrze.
- dobrze. - Napisała SMS'a. Szybko sie zebrała i odwizlem ja do domu. Postanowiłem sprawę z Alyson załatwić nietradycyjnie.